LOST-Destiny

Amy

Hmm...była jakoś tak ubrana dziwnie...jakieś bure szmaty i nie widziałam twarzy...

Tova

Spojrzalam sie na Jo i Cloe ze zdziwieniem
- Tzreba bedzie to zszyc- powiedzialam w koncu do Amy

Joanne

- Meg, myślisz, że to jeden z rozbitków, który zapodział się w dżungli?

Tova

- No nie wiem... Normalny robitek nie rozbil by glowy malemu dziecku- powiedzialam i poszperalam w torbie. Wyciagnelam strzykawkę i zapelnilam ją zielnoym płynem- To znieczulenie- powiedzialam do malej

Joanne

- Nie wiem, może zdążył zdziczeć... Ale jeśli to nie rozbitek, to kto? - zapytała Jo, opierając się o szafkę.

Tova

- A moze... te babsko mieszka w tym bunkrze...- stwierdzilam podchodzac do Amy. Wyprostowalam jej reke i wbilam igle w zyle poczym wprowadzilam miksture do krwi.

Joanne

- Być może... A to oznacza, że dość często wychodzi z tego bunkra. Możnaby albo całą dobę pod nim czatować, albo napaść na tą babkę, zabrać klucze i wycisnąć parę informacji XD

Amy

Dzięki- powiedziałam i pobiagłam na plażę.

Tova

- Ej! To nie koniec xD- krzyknęłam za Amy
- Gdybym ja miala taki bunkier to bym z niego w ogole nie wychodzila

Joanne

- Nie wiem, może to jej wyspa XD A jako goście, nie powinniśmy robić sobie od razu obozu Very Happy

Cloe

A może ona nas śledzi. Chce nas poznać...ale dlaczego atakuje?

Tova

- Gdyby to byla jej wyspa to nie chodzila by w takich szmatach xD- powiedzialam

Cloe

Może już długo tu mieszka i cichy jej się rozszmaciły XD

Joanne

Joanne wychodzi z gabineut i kieruje się do swojego szałasu na plaży.

Tova

10.We are not alone