LOST-Destiny

Sawyer

A z drugiej strony to lepiej.

Joanne

- Bo ja wiem... Jeśli będziemy tak w kółko paplać, to może kiedyś dojdziemy, jak otworzyć bunkier XD

Cloe

Może. Ale gadaniną samą nie otowrzymy bunkra. Nie mamy czym otowrzyć .Nie mamy jak.
To nie ma sensu!

Joanne

- Prawie zawsze... jest... nadzieja - powiedziała cicho.

[RETROSPEKCJA]
W każdym razie, Jo ciągle miała nadzieję. Miała nadzieję wtedy, gdy zimny głos wydobywających się z głośników oznajmiał, że trzeba już wsiadać do samolotu. Miała nadzieję także wtedy, gdy tata `tak na niby` żegna się ze swoją żoną i córką. Jej głos był przepełniony nadzieją, gdy pytała "Tato, dlaczego sobie idziesz?" i miała nadzieję wtedy, gdy otrzymywała odpowiedź: "Ta oferta spadła nam z nieba...".
Jo straciła nadzieję dopiero wtedy, gdy samolot wystartował. Z głośnym warknięciem ruszył i powoli unosił się w przestworza. Z jej ojcem na pokładzie.
[RETROSPEKCJA]

Cloe

PRAWIE!!!!-krzyknęła Joss na cąły gabinet- Prawie!!! Niesety, w tym przypadku jej nie ma....chyba, że....ten ktoś, kto siedzi w bunkrze wyjdzie...Mozna by siedzieć i czekać w krzakach, aż ktoś otowrzy...

Joanne

- Coś mi się wydaje, że dobrze mu się tam mieszka i nie ma zamiaru wychodzić Wink

Amy

HEeeej!- krzyczałam ile mogę z całą rowaloną głową i zakrwawioną do ludzi stojących obok- Gzie jest doktorka?

Joanne

- Omg... Poczekaj tu chwilę, ja zaraz wrócę! - krzyknęła Joanne wybiegając na plażę.

Tova

Weszłam do gabinety
- Ej, to jest gabinet! Nie drzyjcie sie tak- powiedzialam do Cloe i potem dostrzeglam jakas dzewczynke- Gdzie sobie to zrobilas- spytalam wskazujac jej miejsce na ktrym miala usiasc

Joanne

[to ja krzyczałam, nie Joss XD] Jo weszła do gabinetu za panią doktor.

Amy

Hmmm...spotkałam jakąś kobietę w lesie i podeszłam do niej a ona mnie trzasnęła czymś ostrym....

Tova

[ wiem dlatego napisalam to do Cleo Smile

]
- Tak bez powodu?-spytalam obmywając jej ranę- moze szczypac- dodalam

Amy

Aha...pytałam ją, czy wie, co się stało z moją mamusią. Złapałam ją za rękę, gdy chciała uciekac, i nie chciałam puścić, i...

Cloe

To tak samo jak ja!- powiedziała do małej Joss- Myślę, że to ta sama kobieta była...ona nas śledzi!!!

Tova

- Jak wyglądała ta kobieta?- pytałam dalej