Forum LOST-Destiny
Przeznaczenie zaczyna się wypełniać...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Lilly Moss

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum LOST-Destiny Strona Główna -> PAMIĘTNIKI
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lilly
Rozbitek
Rozbitek



Dołączył: 12 Gru 2006
Posty: 1285
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5

PostWysłany: Wto 17:16, 12 Gru 2006    Temat postu: Lilly Moss

Wspomnienia dobre i złe Lilly Moss.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilly
Rozbitek
Rozbitek



Dołączył: 12 Gru 2006
Posty: 1285
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5

PostWysłany: Czw 16:17, 14 Gru 2006    Temat postu: #

11'2WIEK 10 lat. (odc.2x11)
Lilly siedziała na tapczanie. Bawiła się samolotem od mamy.
-Nadlatuje nad lotnisko. Zaraz będzie lądować !
Samolot spadł na ziemię i rozbił się. Lilly zwrócila się do ojca:
-Tato, samolocik się popsuł. Ten od mamy. Kupisz mi nowy?
-Oczywiście...
-------
Po obejrzeniu wieczorynki w telewizji leciały wiadomości.
- Ze smutkiem muszę ogłosić, że samolot lotu 481 lecący ze stanów do Sydney zaginął w przestworzach. Nie ma śladu po nim. Pasażerowie najprawdopodobniej zginęli. Lilly po powtórzeniu sobie 481 pomyślała:
-Mamusia. TATO! -krzyknęła przez łzy.
Ojciec przybiegł. - Co się stało?
-Ma... ma.... sa-mo-lot....ma-ma <zemdlała>
------
Panie Moss pańska córka ... to zemdlenie spowodował szok. Dlaczego? Krzyczał pan?- spytał doktor. Co się jej stało?
Ojciec uświadomił sobie co mówila Lilly - Helen! Ma pan telefon do lotniska! Muszę zadzwonić moja żona !!!
Lekarz wyciągnął gruby stary zeszyt. - Proszę . Otworzył na 48 stronie.
- Halo? Międzynarodowe lotnisko w Sydney.
- Czy samolot lotu 481 wylądował? Pasażerowie wysiadają?
- Pan o niczym nie wie?
W tej chwili obudzila się Lilly.
- O czym?
- Samolot zniknął. Prawdopodobnie rozbił się. Prawdobodobieństwo przeżycia któregoś z paasażerów jest znikoma.
Ojciec Lilly odłożył słuchawkę.
-Lilly, mama nie zyje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilly
Rozbitek
Rozbitek



Dołączył: 12 Gru 2006
Posty: 1285
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5

PostWysłany: Sob 11:19, 16 Gru 2006    Temat postu:

20 lat.

Lilly jak zwykle siedziała w ciemnym kącie swojego domu. Jak zwykle. Nie odzywala się do nikogo oprócz ojca. Prawda, miała jedną przyjaciółkę. Ale ona mieszkała w innym mieście i widziały się raz na dwa miesiące. Lilly zauważyła śnieg. Wstała, podeszła do okna. Patrzyła przez chwilkę na spadające śnieżynki. Nagle przewróciła się.
-Lilly! Gdzie jesteś!? Dziś są twoje urodziny! -mówił ojciec z innego pokoju. Zaczął jej szukać.
-Lilly!!! Co się stało!!?? LILLY!!!!!
----------------------


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilly
Rozbitek
Rozbitek



Dołączył: 12 Gru 2006
Posty: 1285
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5

PostWysłany: Sob 22:52, 16 Gru 2006    Temat postu:

(odc. 3x5)
Lilly leżała na szpitanlym łóżku. Miała zamknięte oczy jednak słyszała wszystko.
- Panie Moss. Znowu się widzimy. To już 10 lat. A Lilly ciągla śliczna. -powiedział lekarz
- Tak. Czy wie pan coś na temat jej zemdlenia? Bladości? Co się z nią dzieje?
- Hm... to bedzie dla pana trudne. <spojrzał na ,,śpiącą" Lilly>
Pańska córka choruje. To jest bardzo poważne.
-Na co choruje? Co się dzieje?
-Ona...Lilly.... ma raka.
-Jak to? Gdzie? Dlaczego?
-Rak mózgu. Dlatego występują zaburzenia.
-To niemożliwe.
-Panie Moss, ... Lilly został rok, może półtora. Proszę sprawić, żeby przeżyła go jak najlepiej. Żeby cieszyła się życiem, póki jeszcze może.
-Nie<ojciec popłakał się>
Lilly spłynęła łza po policzku . Pomyslała :,,Dlaczego? Boże, za co?"
----------------------


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lilly dnia Pią 22:43, 22 Gru 2006, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilly
Rozbitek
Rozbitek



Dołączył: 12 Gru 2006
Posty: 1285
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5

PostWysłany: Pon 18:40, 18 Gru 2006    Temat postu:

KONIEC ODCINKA 28 KTÓRY OPISANY JEST DALEJ.....
21 lat
-Lilly mam bilet. Jedziesz do Ameryki. Tam cię wyleczą. - powiedział ojciec
-Tato, sam wiesz, że to niemożliwe. Mam trzy miesiące. Po co ja jeszcze żyję? Po co studiuje? Po co mam tam lecieć?
-Jedzisz najpierw na wykład, a potem na spotkanie z lekarzem. Specjalistą. Idź już, bo spóźnisz się na samolot.
-Nie...
<Ojciec zamknął drzwi>
W walizce były tylko ubrania, karty zrowia, miś-pamiątka z dzieciństwa i wisior w kształcie serca od mamy.
Lilly znalazła się na lotnisku. Przekroczyła bramkę i zakręciło jej się w głowie. Prawie zemdlała. Jakiś mężczyzna przytrzymał ją.
- Dziękuję.
- Nie ma za co.
Lilly weszła do samolotu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lilly dnia Pią 22:43, 22 Gru 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilly
Rozbitek
Rozbitek



Dołączył: 12 Gru 2006
Posty: 1285
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5

PostWysłany: Pią 22:42, 22 Gru 2006    Temat postu:

(odc.2x28)
10 czerwiec Sydney
Lilly ma 20 lat.
-Lilly, musisz go poznać. Ma na imię Tom. Tom Braith. Jest spadkobiercą firmy. Sprzedają domy. Wiesz, jaki jest bogaty!?
-Tato, nie obchodzi mnie to. Nie znam go, a ty już chcesz, żebyśmy brali ślub tylko dlatego, że ma pieniądze. On nawet nie wie, że umrę.
-Lilly, tyle mu o tobie mówiłem. On ciebie już pokochał. Wie, że jesteś mądra, śliczna. Pamiętasz dlaczego masz to imię? Matka kochała lilie. Najpiękniejsze z kwiatów. Ty urodziłaś się cudowna. Blada jak biała lilia.
-Tato, ty chcesz tylko jego pieniędzy!
-A wiesz po co? Na twoje leczenie! Po ślubie on przepisze na ciebie dużo pieniędzy.. A ty wyleczysz się. Potem możesz robić co chcesz. Możesz się z nim rozwieść. Spotkaj się z nim.
-Kiedy? - spytala Lilly.
-Dziś o 8.15 wieczorem w ,,Cafe Rouse"
________________________________________
Lilly poszła do restauracji. Była ubrana w śliczną różową sukienkę. Otworzyła drzwi. Powiesiła płaszcz na wieszaku. Jakiś mężczyzna pomachał do niej. Podeszła.
-Zapewne Lilly Moss. Ja jestem Tom. Usiądź proszę. -wskazał miejsce obok.
-Podać coś ?- Spytał kelner.
-Dwa kieliszki czerwonego wina. -Powiedział Tom.
-Nie, ja proszę sok jabłkowy.- odrzekła Lilly, której Tom niezbyt się spodobał.
Kelner odszedł. Tom opowiadał o swoim życiu. Jak zdobył majątek. W pewnym momncie zaczęli rozmowę na temat małżeństwa.
-Wiem, że potrzebujesz pieniędzy. Nie interesuje mnie po co. Ja muszę otrzymać obywatelstwo. Po slubie musimy być razem miesiąc. Potem weźmiemy rozwód i rozejdziemy się w swoje strony. Rozumiesz? - Mówił Tom. Twój ojciec myśli że cię kocham. Nie zmartw go. Pieniążki też pewnie się przydadzą.
-Ale ja.. -Nie skończyła Lilly.
-Tu masz kasę na suknię, biżuterię itp. -Położył na stole grubą kopertę z pieniędzmi.- Wesela nie będzie. Ślub w Parafii Św. Piotra na Margan Street 5 sierpnia. Wszystko załatwione. Chcesz coś jeszcze wiedzieć? - spytał Tom.
-Nie. -powiedziała Lilly ze smutną twarzą. Wiedziała, ze musi mieć pieniądze na leczenie. To był jedeny sposób na zdrowie. Jedyny sposób na życie... Rozeszli się do swoich domów.
___________________________________________
5 sierpnia
Betania Bazyliki Św.Piotra w Sydney
Lilly ubrała suknię śloubną i welon. Założyła buty. Umalowała się.
-Twoja matka miała to na swoim ślubie. Teraz ty to odziedziczylaś. Załóż to.- Podał jej złoty wisiorek.
- Tato, mama nie bylaby dumna.-powiedziala Lilly zawieszając na szyję wisior w kształcie serca. My się nie kochamy.
- Masz śliczną suknię. Jesteś ładna. Lilly masz 5 minut do ceremonii. - nie reagował na córkę ojciec.
- Tato...
W kościele była tylko rodzina Toma. Lily jej nie miała. Poza ojcem.
Zagrano Marsz Mendelsona. Ojciec wziął Lilly pod ramię i odprowadził do Toma pod ołtarz.
Rozpoczął się ślub.
Tomie Braith, czy ślubujesz jej milość wierność i uczciwość małżeńską oraz to, ze jej nie opuścisz aż do śmierci?
-Tak. -Powiedział Tom dumny z siebie.
-Lilly Moss czy ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, ze go nie opuścisz aż do smierci?
Lilly zaparło dech. Wiedziała, ze inaczej nie uzyska pieniędzy. Ale to nie byla miłość. Ona musiała poczekać na miłość jej zycia. To nie było to. Spojrzała na ojca. Kiwnął głową na ..TAK". Spojrzała na Tom'a. Miał dziwną minę. Lilly krzyknęła: ,, NIEEE!!!" Rzuciła bukiet na ziemię. Wybiegła z kosciola. Łzy cisnęły jej się na oczy. Wrócila do domu.
______________________
Po godzinie wrócił ojciec.
-Lilly, dlaczego to zrobiłaś?
- Ja go nie kocham !
-Już dobrze. Przepraszam cię. -Powiedział ojciec. Nie powinienem Cię zmuszać.
-A pieniądze już mam. -powiedział. -Sprzedałem domek nad morzem, biżuterię, moje pamiątki. Teraz mamy tylko siebie, ten dom, twój wisior i zostawiłem to.
Wyjął z szafy pluszowego misia.
- To Łatek! <uśmiechnęła się>. Moją ulubiona zabawka!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilly
Rozbitek
Rozbitek



Dołączył: 12 Gru 2006
Posty: 1285
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5

PostWysłany: Sob 14:54, 13 Sty 2007    Temat postu:

- Hey Joss! -powiedziała Lilly otwierając drzwi. - Dziś wigilia! -Dała jej do ręki paczuszkę.
- Cześć Lilly- odpowiedziała niezbyt szczęścliwa.- Ja nic dla ciebie nie mam.
- Nieszkodzi. Jesteś smutna. Co się stalo?
- Nic.... Naprawdę.
-Idziemy to tej restauracji? Ja mam wigilię w domu. Ale muszę tez spędzić ją z Toba!
- Dobrze....Chodźmy...
Wyszły razem, poszły. Są w restauracji.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lilly dnia Nie 14:56, 14 Sty 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilly
Rozbitek
Rozbitek



Dołączył: 12 Gru 2006
Posty: 1285
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5

PostWysłany: Sob 14:58, 13 Sty 2007    Temat postu:

Przyszły. Restauracja ozdobiona była ślicznymi ozdobami. Mikołaje ,bałwanki. Na zewnątrz padał śnieg. Usiadły przy stoliku numer 8. Zamówiły jedzenie.
- O nie! To Chris! - zmartwila się Lil patrząc na wchodzącego do restauracji chłopaka.
- To co. On jest fajny- mówiła rozmażona Joss.
-Joss. On ... nieważne - powiedziała Lilly, przerywając myśl o narkotykach. - On dokucza mnie, i moim koleżankom z klasy.
- Hey, ślicznotki!- podszedł do ich stolika Chris.
- Cześć Chris- powiedziała radosna już Joss.
- Proszę , idź gdzie indziej- odrzekła Lilly.
-Joss, powiedz przyjaciółeczce, że chciałbym chwilkę z wami pobyć.
- Lilly proszę -powiedziała cicho Joss.
- Dobra , usiądź. -odrzekła Lilly.
- Mam coś dla was.- Powiedział Chris. - Ale dam to póżniej.
- Dzięki Chris- powiedziała Joss.
- Joss , chodź na chwilę do WC. - powiedziała zdenerwowana Lil
-Już. - wstały i poszły.
_______________________________________________

-Joss. Miałysmy spędzić wigilię razem. Po co on na tu?-spytała Lilly
- On jest fajny....-Joss
Lilly wyjrzala zza drzwi. Zobaczyła Chrisa wciągającego cheroinę. Istotnie brał. Lil chciała powiedzieć to Joss.
- Joss.... on teraz..
- Lilly przestań. Ciągle go oskarżasz. Mówisz o nim wymyślone historie.
- Joss. On...
-Przestań! - krzyknęła Joss. Wyszła uśmiechnięta z łazienki i poszła do domu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilly
Rozbitek
Rozbitek



Dołączył: 12 Gru 2006
Posty: 1285
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5

PostWysłany: Nie 15:13, 14 Sty 2007    Temat postu:

Lilly zapłacila za obiad. Wyszla i wróciła do domu.
- Hej Tato!- Krzyknęła wchodząc do góry
- Lilly, nie ubierzemy razem choinki?
- Oczywiście. -zeszła radosna. Wzięła bombki, łańcuchy i świeczki. Ubierala z tatą choinkę. Nadszedł wieczór. Nakryli do stołu. Ojciec przeczytał Pismo święte. Wspomnieli matkę Lilly. Juz mieli dzielić się opłatkiem, kiedy usłyszeli dzwonek do drzwi.
- Joss???? - powiedziała Lilly widząc zaplakaną Joss.
- Proszę. Mogę tu przenocowac?-spytała.
-Oczywiście-odpowiedzial ojciec Lilly.
Podzielili się opłatkiem. Skończyli kolację. Lilly dostała od ojca śliczny różowy sweterak i książke jej ulubionej pisarki, a także srebrna bransoletkę. Ojciec niebieski krawat, notatnik i laurkę własnoręcznie srobioną przez Lilly.
- Joss dla ciebie.-powiedziala Lilly.
- Ale ja już dostałam od ciebie prezent. Rano.... pierścionek z różowym oczkiem.
- Proszę. -dala jej paczuszkę. W środku był zestaw drogich, dobrych ołówków i kartki papieru.
-Dziękuję Lilly. Uścisnęła ja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum LOST-Destiny Strona Główna -> PAMIĘTNIKI Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin